piątek, 8 sierpnia 2008

Chacahua

Z Puerto ruszylismy trzy osobowa grupa do Rio Grande (tak to to Rio i nie robi wrazenia...) . Pozniej taxi na wybrzeze i lodka przez park narodowy i jestesmy w mautkiej wiosce namiotowo-rybackiej (bardziej rybackiej). Raj z wielkimi falami , pysznym jedzeniem , wolnym inernetem , milymi ludzmi i generalna taniocha! No i jedna z piekniejszych rzeczy na Swiecie fluorescencyjny plankton w lagunie (plywsz w nocy i swiecisz). Polecam kazdemu!

Pelikany sa wszedzie!



Regalito (esp. prezencik) - pies gospodarza dosc upierdliwy tak jak jego setka kolegow z podworka...


Zdjecie sredniej jakosci, ale widok byl niesamowity! To ta laguna.


Fauna imponuje!



Widoki z namiotu.


Popularny trunek choc nie tak jakby moglo sie wydawac!


Nasze lokum.


Internet...


Krokodyle zoo.


Pacyfik-Irlandia-Meksyk-Polska-Checkahua


Zachod...


Po kilku dniach udalismy sie do Puerto Escondido i pozniej kazdy pojechal w swoja strone Andy do San Cristobal, Asseneth do Meksyku a ja do Acapulco. Opis zaraz.

Brak komentarzy: