wtorek, 11 listopada 2008

Warsaw

Długi weekend nie pozwolił mi usiedzieć na miejscu i w ramach 'akcji' "ruszamy się" odpowiedziałem ochoczo na zaproszenie o to tego osobnika...

(jedzącego papierek od najlepszego w Warsaw kebaba, DIANA polecam)
...na kilkudniowy pobyt w Stolicy z cudownym towarzystwem siortry osobnika Gabrysi. Termin wyśmienity obchody 90-tej rocznicy odzyskania Niepodległości przez nasz cudowny Kraj. W ramach pobytu udało się nam zaliczyć oglądanie nowego Bonda, wizytę w Teatrze Studio Buffo, imprezę z Krzysztofem Jeżyną (dla wtajemniczonych) i pstrykanie zdjęć największym ważniakom w Polsce z el presidente na czele oraz defiladelsom z WP i nie tylko. No byłbym zapomniał o sesji zdjęciowej dwójki celebrytów ;-) No i najważniejsze widzieliśmy Adamczyka Piotra (Gabra oniemiała!)WOW! Jako, że pisarz ze mnie żaden polecam zdjęcia bo to lepiej mi wychodzi.


Ciepłe pączki z Chmielnej.


Podobno lanserska ulica...


Celebryci z Krakowskiego lub Nowego.


Tram.


Tom + tram.


Donek.


Radek.


Ładujemy baterie.


Ułani malowani.


POlicja.


Tinkiłinki i przyjaciele.

Podróże kształcą.

I te małe...
... i te DUŻE!

POdróżujcie!!!

poniedziałek, 18 sierpnia 2008

...koniec...

cos sie konczy cos zaczyna. Glowa pelna marzen o kolejnych podrozach i o powrocie do Meksa. Na duze podsumowanie wyprawy, o ktorym mysle przyjdzie czas (druga polowa wrzesnia). Na szybko wyliczylem, ze udalo mi sie przejechac z Meridy do miasta Meksyk okolo 3000 km. Jesli chodzi o reszte szczegolow prosze pytac namiary znacie. Do zobacznienia na nastepnej wyprawie! Pozdrawiam, JJ

C. d. Meksyk

Troche sie nad tym zastanawialem i postanowilem zachowac reszte pobytu w D. F. tylko dla Very, Rafala i siebie (no moze jeszcze kilku Meksykow). Bylo swietnie (Vera&Rafa dzieki!)!

piątek, 8 sierpnia 2008

Mexico D.F. czyli Vera, Rafal i Kuba spotkanie 1 spotnia!

Po miesiecznej podrozy dotarlem do stolicy i wreszcie spotkalem sie z mieszkajacym tu kuzyem Rafalem i jego "magiczna" mujer Vera! Jest extra! Kilka zdjec:

Ja-Rafa-Vera


Meksykanskie lokum.


Stolica.



Taxco

Miasto piekne nie ma o czym pisac. Zaraz Mexico D.F. !!!




Acapulco



Przed rozpoczeciem czytanie proponuje kliknac na play w filmie dla polepszenia atmosfery wokol czytanego teksu. Acapulco nic dodac nic ujac... Amerykanski kicz i rozrywka! Biale hotele i tony turystow. I niesamowite skoki ze skal (to byl moj glowny cel w Acapulco i chyba jedyny!).

Troche widoczkow z miasta:



Zaczynamy skakac!!!


O to miejsce...


I odwazni ludzie!!!




Ale pomodlic sie to musza!

Spedzilem tam jedna noc i to tylko ze wzgledu na zmeczenie i poznana przypadkiem grupe polskich turystow. Polecam skoki nic wiecej. Nastepnie udalem sie w strone stolicy przy okazji zaliczajac miasto srebra czyli Taxco.

Chacahua

Z Puerto ruszylismy trzy osobowa grupa do Rio Grande (tak to to Rio i nie robi wrazenia...) . Pozniej taxi na wybrzeze i lodka przez park narodowy i jestesmy w mautkiej wiosce namiotowo-rybackiej (bardziej rybackiej). Raj z wielkimi falami , pysznym jedzeniem , wolnym inernetem , milymi ludzmi i generalna taniocha! No i jedna z piekniejszych rzeczy na Swiecie fluorescencyjny plankton w lagunie (plywsz w nocy i swiecisz). Polecam kazdemu!

Pelikany sa wszedzie!



Regalito (esp. prezencik) - pies gospodarza dosc upierdliwy tak jak jego setka kolegow z podworka...


Zdjecie sredniej jakosci, ale widok byl niesamowity! To ta laguna.


Fauna imponuje!



Widoki z namiotu.


Popularny trunek choc nie tak jakby moglo sie wydawac!


Nasze lokum.


Internet...


Krokodyle zoo.


Pacyfik-Irlandia-Meksyk-Polska-Checkahua


Zachod...


Po kilku dniach udalismy sie do Puerto Escondido i pozniej kazdy pojechal w swoja strone Andy do San Cristobal, Asseneth do Meksyku a ja do Acapulco. Opis zaraz.

środa, 6 sierpnia 2008

"Port Escondo"

Taka zabawna nazwe wymyslili sobie dwa brytyjczycy, ktorych hiszpanski byl kiepskiej jakosci. Na poczatek koncowka pobytu w Oaxaca - ruiny Monte Alban i nasza miedzynarodowa paczka hostelowa.





Z Oaxaca udalismy sie tym internacjonalnym tuti-fruti (Dania, Irlandia, Islandia i Polska) do Puerto Escondido. Podroz szybka, ale bardzo kreta (bierzesz Aviomarin wez dwa!). Kierowca i jego umiejetnosci mogly wyprowadzic z rownowagi nawet najwiekszych twardzieli! Ale dalismy rade!


Ot takie widoczki z hotelowego balkonu.


Puerto Escondido to kroletwo plazowiczow a przede wszystkim surferow! Jeden z najlepszych spotow surfingowych znajduje sie wlasnie tutaj (a moze tam bo pisze z D.F.).


Walczymy z falami (Andy & ja & meksykanie).


Najwieksi twardziele wymiekaja!


Raj dla podniebienia!


10 min. bananowego szalenstwa!


Nasze drugie lokum blizej plazy


Udalo mi sie stanc porzadnie dwa razy tyle ze fotograf nie uchwycil tego co trzeba!!! (nie klamie!!!)


A tak to wygladalo jakies kilkanascie razy!


Wycieczka po marliny! Widoki niesamowite marlinow brak...



Wszech obecne zolwie.


Delfiny...



To jest dopiero plaszczka!


No tej plaszki nie kometuje...


Po Puerto udalismy sie z Andym (Irlandia) i jego meksykanska mujer Asseneth (Meksyk D.F.) do Chacahua (bezturystyczny raj na Ziemii). Opis w krotce!